czwartek, 9 maja 2019

„Jeszcze się kiedyś spotkamy” Magdalena Witkiewicz RECENZJA PRZEDPREMIEROWA




Wydawnictwo -  Filia
Data wydania - 15 maja 2019
Liczba stron - 450
Kategoria - Literatura piękna 



Magdalena Witkiewicz, kobieta o wielu twarzach i wielu talentach.
Specjalistka od szczęśliwych zakończeń. Znacie jej książki? 

Ta książka, zanim dotarła do dnia premiery, już została okrzyknięta najlepszą książką autorki. Czy ja również mam takie zdanie o najnowszej pozycji? Na pewno zabrałam się za nią z pewną dozą ciekawości, ponieważ powieść ta została zainspirowana rodzinną historią autorki. Losy jej dziadka zostały w rewelacyjny sposób wplątane w resztę fabuły. 

Wkraczamy w realny świat naszej bohaterki Justyny, która znajduje się w roku 2017 i opowiada o tym, że losy jej oraz jej babci są bardzo podobne. Obie czekały. Na miłość, na to, co miało się wydarzyć, na niezrealizowane marzenia. Tylko czy tak naprawdę warto czekać?


Gdy kończy studia, jej poukładany do tej pory świat rozwala Michał — jej partner, który planuje wyjazd do USA. Dla niego tamten daleki świat to marzenie. Nasza bohaterka musi podjąć najważniejszą jak do tej pory decyzję, czy przerwać studia i jechać za miłością swego życia, czy zostać w Gdańsku, skończyć wymarzony kierunek i tutaj żyć w rozłące. Nie wyobraża sobie życia z daleka od rodzinnego domu, więc para rozdzieliła się. Został im tylko kontakt telefoniczny oraz mailowy. Czy to wystarczy? 
Zaczęły się gorące listy pełne tęsknoty i prośby o powrót. A on? On ciągle pracuje i ciągle na coś odkłada. Z pół roku zrobił się rok, potem dwa lata... Ile można czekać? Czy ich miłość przetrwa american dream Michała?

 „To tak jak z rośliną - niepodlewana usycha. Nie da się pielęgnować kwiatów na odległość.”

Tuż przed śmiercią, babcia wyznała jej najbardziej skrywane rodzinne tajemnice, a Justyna żałowała, że do tej pory nie interesowała się wcześniejszym życiem babci. To, co było dużo wcześniej, okryte było od zawsze tajemnicą. 

Dziewczyna, porządkując mieszkanie babci, znalazła kilka zdjęć, dokumentów i listów. Bardzo jej brakowało spracowanych dłoni i wyrozumiałych, babcinych oczu. 

Historia Justyny urywa się i zostajemy przeniesieni w lata 1939, gdzie to babcia Justyny  — Adela  — jest młodą dziewczyną, spotyka się z przyjaciółmi, chodzi do kina. Nikomu nie przeszkadza różna narodowość przyjaciół, aż do czasu, gdy zawierucha wojenna rozdziela Żydów i Niemców. Czy siła przyjaźni zwycięży? Czy niezwykła więź, jaka ich łączy, przetrwa wojenny czas? Coraz bardziej nienawidzili wojny i rozporządzeń, jakie wymyślał Hitler i jego poddani. Zaczynają się pobory, przymus przyjmowania obywatelstwa niemieckiego oraz zmiany miejsca zamieszkania. Grudziądz, miasto Adeli i jej przyjaciół, zamienia się w twierdzę Hitlera. Wszyscy mieli wielkie plany i marzenia. Wojna zmieniła wszystko...




Magdalena Witkiewicz poprzez tę historię uświadamia nam, co to jest epigenetyka, czyli dziedziczenie epigenetyczne. To, kim jesteśmy, nie zależy wyłącznie od naszych genów czy wychowania, ale również od tego, co przeżyli nasi przodkowie. Wszystkie tajemnice, które gromadzą się nad rodzinami, i to kilka pokoleń wstecz, mają wpływ na naszą przyszłość. Na to, kim jesteśmy. Wiedzieliście o tym? 
Jak się nad tym zastanowić, bardzo często powielamy losy naszych przodków, popełniamy te same błędy i idziemy wytartą przez pokolenia ścieżką. Coś w tym jest.

Wiedziałam, że jest to doskonała powieść, na której się nie zawiodę, i tak właśnie było. Niesamowita i nadzwyczajna historia przyjaciół oraz silnych i odważnych kobiet, które stawiały czoła przewrotnym wydarzeniom. Kobiety w czasie wojny nie myślały o sobie. To bohaterki wojenne, które bardzo często zostają niedoceniane.

„My, kobiety, dajemy radę ze wszystkim. Nawet z rzeczami, które wydają się mężczyznom nie do zrobienia.”

Bardzo spodobał mi się pomysł autorki rozpoczynania każdego rozdziału fragmentami polskich piosenek. Stanowiły preludium i jednocześnie wyzwalały refleksje.

Magdalena Witkiewicz w rewelacyjny sposób przekazuje nam wielowymiarowe spojrzenie na najistotniejsze sprawy w naszym życiu. Jest to: przyjaźń, więź rodzinna, prawda, poszukiwanie szczęścia, odnajdywanie swojego przeznaczenia, o niepewności jutra, o życiu, o miłości — tej prawdziwej miłości, w której bezinteresowność aż zawstydza. Wszystkie życiowe doświadczenia w życiu człowieka są przecież po coś. Coś wnoszą i mają jakiś sobie znany cel.


Książka obnaża meandry wojny, pokazuje jej zakłamanie, podłość i małość człowieka wobec tej machiny, która w jednej chwili potrafi go zmiażdżyć. Wrażliwy czytelnik może się wzruszyć, poleją się łzy. Okrucieństwo i zanik człowieczeństwa współgra z pięknymi uczuciami. Bohaterowie książki są niezwykle różnorodni, ale dają się polubić. Oczywiście zdarza się również czarna owca.

„Pomyślała, że psychika ludzka jest tak samo delikatna, jak te filiżanki. Życie odciska na człowieku jeszcze większe piętno niż czas na kruchej porcelanie. Każdego dnia trzeba dbać o drugiego, szczególnie bliskiego ci człowieka. Gdy go zranisz, to jego duszę pewnie da się posklejać, ale rysy, czasem bardzo głębokie, pozostaną na zawsze.”

„Jeszcze się kiedyś spotkamy” to historia, która urzeka, zachwyca i momentami wstrząsa do głębi. To historia, która opleciona jest małymi, niebieskimi kwiatami. Niezapominajkami, zwłaszcza tych na porcelanowych filiżankach. Te kwiaty mają ogromne znaczenie w historii naszych bohaterek. Tak samo, jak różowa walizka pełna marzeń.

Polecam!!
 











14 komentarzy:

  1. Ciekawa fabuła i realia historyczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa Twoich wrażeń po przeczytaniu.

      Usuń
  3. Okładka I recenzja zachęcają do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Okładka jest magiczna. Książka wspaniała. Koniecznie przeczytaj!

      Usuń
  4. Bardzo chcę przeczytać tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam autorki, ale jej nazwisko już tyle razy obiło mi się o uszy, że muszę się w końcu zebrać i przeczytać coś, co wyszło spod jej pióra :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystko co Pani napisała to prawda, to magiczna, urzekająca i wzruszająca opowieść,słuchałam jej na storytel, czytała Pani Więdłocha, tego nie da się zapomnieć.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń