Robiłyście kiedyś same krem do twarzy?
Zauważyłyście, że te w sklepach, cokolwiek by nie miały w składzie, są białe? Przecież krem z oliwek powinien mieć kolor oliwkowy. Nagietkowy - kolor nagietków itp.
Dlaczego są białe?
A to dlatego, że główny składnik występuje w nich w tak minimalnej ilości, że nawet nie jest zauważalny. Całość to chemiczne mieszanki plus konserwanty.
Wiecie, że taki prawdziwy, naturalny krem to może zrobić każda z nas? Naprawdę! Trzeba mieć tylko dobre chęci i zapał do pracy .
Uwielbiam kwiaty lilaka, więc używam tych kwiatów, lubię też kwiaty stokrotek czy fiołków. I dzisiaj pobawimy się właśnie nimi.
Kosmetyki z dodatkiem lilaka są staroświeckim lekarstwem na czystą skórę, więc je uwzględniam, wraz z fiołkami, które są pomocne w leczeniu spierzchniętej, podrażnionej lub suchej skóry. Fiołek pomaga również na skórę z problemami. Czasami dodaję też inne kwiaty, takie jak lawenda, rumianek, czarny bez - w zależności od tego, co mam do dyspozycji.
Jeśli nie masz pod ręką fiołków i bzów, nie ma problemu! Możesz je po prostu zamienić na rzecz innego kwiatu, takiego jak nagietek, lawenda, suszona róża...
Wcześniejszych postach opisywałam, jak zrobić macerat. Potrzebujemy teraz taki wyciąg olejowy z kwiatów oraz napar. Napar robimy ze świeżych lub suszonych kwiatów.
Tu są moje oleje fiołkowe :)
Jeśli nie macie maceratu, podaję przepis by zrobić na szybko.
Zbierz garść kwiatów lilaka, fiołka lub innego, z którego chcesz ukręcić sobie krem. Rozłóż je na ręczniku papierowym, spryskaj delikatnie alkoholem w celu wydobycia z nich najlepszego i zostaw do wyschnięcia na jeden do dwóch dni. Wypełnij mały słoik około 1/4 - 1/2 suszonymi kwiatami. Zalej ulubionym olejem tak, by były całkowicie zakryte.
Ustaw słoik w małym rondlu wypełnionym wodą. Ogrzewaj przez 4 - 5 godzin, uważając, aby woda nie wyparowała. Ja wybieram metodę bardziej tradycyjną, czyli wystawiam na ciepły parapet i trzymam do dwóch tygodni jak jest ciepło.
Robimy również napar potrzebny do kremu.
Zbierz garść kwiatów lilaka i fiołków, lub jednego z nich.
Podgrzewaj je przez 20 min z taką ilością wody, by były zakryte. Przykryj i zostaw do ostygnięcia. Odcedź.
Wszystkie składniki:
64 g fiołkowej lub liliowej herbaty (może być również zielona herbata lub inny napar)
15 g oleju fiołkowego (lub oleju z pestek moreli, z kiełków pszenicy..) klik...
10 g masła mango (lub shea) klik..
7 g wosku emulgującego klik...
2 do 3 kropli olejku eterycznego
Opcjonalnie 3 g konserwantu pochodzenia naturalnego.
Do garnka wlej wodę, a do niego włóż słoik z maceratem (olejem), masłem shea i woskiem emulgującym. Podgrzewaj delikatnie, aż wszystko się ładnie rozpuści. Przestudź.
Do przestudzonej fazy olejowej, powoli wlewaj fazę wodną i miksuj lub ubij trzepaczką.
Zlej do słoiczków i zostaw najlepiej na całą noc. Po kilku godzinach zgęstnieje i będzie czekał, aż go użyjesz :D
I oto on :D
Piękny, puszysty i pachnący fiołkami.
Uwielbiam zapach fiołków, więc jak najbardziej chciałabym go mieć.:)
OdpowiedzUsuńJaaaaaa... ale fajny! Super że robisz sama kosmetyki...chociaż dla mnie to chyba za trudne...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Świetny wpis
OdpowiedzUsuńNieźle. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zmotywuję się i też zrobię krem :) Pewnie będę miała wiele wątpliwości, więc pozwolę sobie zwrócić się do Ciebie o poradę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZawsze podziwiam osoby, które własnoręcznie wykonują kosmetyki... Ja jestem zbyt leniwa, żeby samej się w to bawić, chociaż dla mojej delikatnej skóry przydałoby się trochę naturalnych kosmetyków...
OdpowiedzUsuńWow. Jestem pod wrażeniem. Szkoda, że jestem zbyt leniwa i zbyt skąpa, żeby zrobić sobie taki krem :)
OdpowiedzUsuńtaki krem to bym sobie zrobila..... pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy post. Ja wciąż używam nieśmiertelnej Nivei i kosmetyków z linii Rossmann po goleniu. Pozdrawiam z pochmurnego Południa Kraju :)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje posty tego typu. Są ciekawe i oryginalne.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Trzeba tylko trochę czasu i można się pobawić :)
OdpowiedzUsuń