poniedziałek, 26 kwietnia 2021

„Zwerbowana” Patrycja Strzałkowska

To jedna z tych niespodzianek, które robią wydawnictwa. Lubię takie chwile, gdy otwieram paczkę i nie wiem, czego mogę się spodziewać. Jest to pozycja z serii Dark book, chyba pierwsza taka w moim czytelniczym dorobku. Czy byłam zadowolona z historii, którą znalazłam w środku?

 Na pewno znalazłam odpowiedź na pytanie - co łączy pochodzącą z Łeby nauczycielkę języka angielskiego Maję Sonik i biznesmena Włodzimierza Czerwińskiego. Tylko czy warto było rozwiązywać tę tajemnicę? 

Pewnego razu nasza bohaterka dostaje sms z nieznanego jej numeru o bardzo niepokojącej treści. „Ubierz się jak zdzira i zapomnij o dobrych manierach, potem zejdź na dół i czekaj na samochód. Przyjedzie o 21:00. Jeśli tego nie zrobisz, do końca życia będziesz oglądać się za siebie. Chyba nie muszę ci udowadniać, że to nie żart?”.

Jak myślicie, co zrobi Maja? Oczywiście ubrała się tak, jak tego od niej oczekiwano i pojechała z tajemniczym kierowcą auta. Zastanawiałam się, co ja bym w takim momencie zrobiła. Chyba potraktowałabym tego smsa jako pomyłkę. A Wy?

 


 

Gdy stawiła się pod podanym adresem, okazało się, że za tym wszystkim stoi jej przyjaciółka, że to taki niby żart. Chciała, by Maja wyrwała się z domu i zabawiła się wśród elitarnego towarzystwa, które właśnie się zebrało. To elitarne towarzystwo tak świetnie się bawiło, że nad ranem, tuż po imprezie, zostają znalezione zwłoki kobiety. Domyślacie się, co to za kobieta? Wiadomość ta wstrząsa całą Polską, bo wszystko to wydarzyło się u znanego aktora Michała Płocha. Gdy policja zaczyna swoje dochodzenie, zaczynają się intrygi, kłamstwa i okazuje się, że każdy z uczestników imprezy ma coś do ukrycia. 

Książka zawiera rozdziały teraz oraz kiedyś. Jesteśmy w teraźniejszym życiu i cofamy się do czasów, gdy Majka, nasza główna bohaterka, jest dzieckiem. I tak na zmianę. Fajnie się to czyta, wszystko jest spójne i płynnie przechodzi. Poznajemy wszystkie jej decyzje, te dobre i te złe. Widzimy, jak zadaje się z niewłaściwymi osobami i na jej życiu zapętla się  gruby sznur. Dlatego też kawałek grubego i sztywnego sznurka dołączony został do przesyłki wraz z książką.

 

 „Zwerbowana” to historia, która spodoba się osobom, które lubią umiejętnie dawkowane emocje, gorące sceny, przyśpieszające bicie serca oraz tropy śledztwa, które rozwijają się swoim tokiem. Czy podczas czytania książki odgadłam, kto zabił Majkę? Nie, nie wpadłam na ten trop. Brawa za to dla autorki. Z przyjemnością przeczytałam i mogę śmiało polecić tę powieść fanom gatunku. 





niedziela, 25 kwietnia 2021

„Bez planu B” Piasecka Wioletta RECENZJA PATRONACKA

 Jest to druga powieść dla dorosłych tej autorki, bo wcześniej pani Wioletta pisała książki dla dzieci. 

Po przeczytaniu pierwszej powieści byłam strasznie ciekawa kolejnej, ponieważ bardzo polubiłam jej styl. W prostej fabule zamieszcza tyle ciekawych i trudnych tematów, że jestem pełna podziwu.

Poznajemy Renatę, która ma wspaniałą rodzinę, lecz cały czas czuje się niedoceniana, a jej mąż jest niczym cieple kluchy, nadskakuje jej i jest na każde jej zawołanie. Zajmuje się ich synem i spełnia kaprysy małżonki. Jest bardzo wyrozumiały i cierpliwy. Czy Renata to docenia? Nie. Szuka swego miejsca, chciałaby zmian, adrenaliny, ekscytacji.  

Poznajemy również Ewę, singielkę, która świadomie wybrała karierę. Cały czas skupiona na pracy nie ma czasu nawet na przelotne romanse. To właśnie Ewa wciągnęła Renatę do firmy i miała koleżankę blisko siebie. Wszystko rozwijało się wspaniale, do czasu, gdy nastały zmiany kadrowe. Potem wszystko zostało przewrócone do góry nogami, życie naszych dziewczyn również. Stery w korporacji przejmują intrygi, donosy i plotki. A przyjaźń głównych bohaterek zamienia się w rywalizację. Co takiego sprawiło, albo kto sprawił, takie zamieszanie w firmie i w życiu kobiet? Czy przyjaźń wytrzyma nadchodzący sztorm?






Czytając tę powieść, poznawałam życie w korporacji, plusy i minusy takiej pracy. Jest to zdecydowanie coś, w czym bym się nie odnalazła. Lubię, gdy coś dzieje, lubię przebywać z ludźmi, rozwijać się i podnosić sobie poprzeczkę, ale nie kosztem rodziny i własnego zdrowia. Wszystko powinno być z umiarem. Tylko czy łatwo jest się do tej zasady stosować? 
 
Autorka oddała w nasze ręce wyśmienitą historię, która gra na naszych zmysłach delikatnie niczym Fryderyk Chopin ze swoim wiosennym walcem, roztacza subtelny zapach Allure - Coco Chanel i pokazuje zapierający widok szafirowego Oceanu Indyjskiego. Wszystko tak opisane, że bez problemu możemy sobie to wszystko wyobrazić. Zapach, widoki oraz muzyka sprawiają, że przenosimy się do raju. Ja włączyłam sobie dodatkowo muzykę, której słuchała Ewa i nic nie istniało poza treścią książki. Pozwoliłam mojej wyobraźni przenieść się w inny, jakże piękny świat.

 „Tutaj, na Malediwach, kobiety są silne. Ty też jesteś silną i mądrą kobietą, a do tego pełną pokory. Mówisz, że chcesz odpocząć, ale tak naprawdę chcesz uciec. Uciec przed sobą. A przed sobą nie uciekniesz, bo przeznaczenie masz zapisane w gwiazdach już od pierwszego dnia.”

 

 Jak myślicie, od czego ucieka Ewa? Dlaczego przez jakiś czas miała problem z alkoholem? Czy znajdzie swój plan B? Czy zacznie dostrzegać te drobne rzeczy, składające się na sedno istnienia? Jak wiele trzeba przejść wyboistą drogą, by docenić to, co mamy dosłownie obok? Czy każde z nas docenia zdrowie rodziny? Czy każde z nas ma dobre relacje z rodzeństwem? Czy mówimy do nich otwarcie o własnych uczuciach? 

 „Przyglądała się gwiazdom, jakby chciała odkryć niezgłębioną tajemnicę świata. Po co żyję? Dokąd zmierzam? Czy po śmierci jest życie, czy to już koniec? - wysyłała nieme pytania do gwiazd. Jej dotychczasowa egzystencja wydała jej się jałowa i pozbawiona sensu. Goniła za karierą i nabijała kieszenie grubym rybom z wielkiej korporacji, choć szef nie szanował pracowników. Czy to rzeczywiście był mój cel?

Nasza bohaterka Ewa ma wiele spraw do przemyślenia, ale kto ich z nas nie ma, prawda? Czy znajdzie rozwiązanie w Kenii? To właśnie tutaj wspólnie z bohaterką poznamy życie w bardzo trudnych warunkach, dowiemy się, co oznacza szacunek do wody i dostępności produktów. Docenimy nasz klimat i brak trzęsień ziemi. Narzekamy na deszczowe lato, na chłodną wiosnę i mroźną zimę, a może powinniśmy przyjmować każdą pogodę z pokorą? Ewa, dzięki swojej sile, pokaże nam, że to, co wydaje się trudne i nie do zrealizowania, takie jest tylko do momentu, gdy się z tym nie zmierzymy. Zawsze boimy się tego, czego jeszcze nie znamy. Potem jest już łatwiej. 

 „Żadna z Afrykanek nie zastanawiała się nad sensem życia. Brała rzeczywistość jak byka za rogi, jakakolwiek by ona nie była. I to brała z uśmiechem. To ona, Ewa, otoczona tysiącem niepotrzebnych gadżetów, przyjechała tu w poszukiwaniu sensu istnienia.

A co się dzieje u Renaty? Czy jej życie jest spokojniejsze od koleżanki Ewy? Czy również zmaga się z demonami? Czy pewność, że jest się stale kochanym, że jest się dla kogoś całym światem, może stać się nudna? Czy można wymagać, że ktoś będzie nas wiecznie kochał, gdy samemu nie okazuje się nawet odrobiny uczuć? Bardzo często skupiamy się na sobie, zapominając o najbliższych. A przecież w życiu nic nie jest dane nam na zawsze. Pamiętajmy o tym.

„Bez planu B” to powieść, która mnie zaczarowała, zabrała do świata bohaterek i pokazała mi, jak wiele w swoim życiu muszę zmienić, kilka rzeczy naprawić i nie popełniać tych błędów, które zrobiły one. Bardzo się zaprzyjaźniłam z Ewą. Renaty nie polubiłam, nie przepadam za tak wyrachowanymi osobami, które po trupach zmierzają do celu. Ponoć każdy zły czyn jest do naprawienia, ale czy na pewno? Czy przyjaźń naszych bohaterek przetrwa sztorm? Czy nadzieja, która zalewa serca dziewczyn, pozwoli na spokojne, pełne miłości dalsze życie?

Polecam!




 

sobota, 10 kwietnia 2021

„Na Podlasiu. Cecylia” Recenzja patronacka

  „Na Podlasiu. Cecylia” to drugi tom trylogii. Pierwsza część to „Antonia. Na Podlasiu.” Antonia, Cecylia i Aleksandra – trzy kobiety. Trzy odmienne losy. Trzy tomy cyklu powieści Agnieszki Panasiuk rozgrywającego się na Południowym Podlasiu w drugiej połowie XIX stulecia.

Poznajemy Cecylie Turawską, która jest postrzegana w najbliższym otoczeniu za pannę dość dziwną. Ma trzydzieści lat, co w tamtych czasach uważane było za staropanieństwo, stroni od ludzi, gdyż jest nieśmiała i posiada mało wiary w siebie. Uważa, że nic nie potrafi i nie znajdzie sobie miejsca. Czy tak jest, jak myśli nasza bohaterka? Oczywiście, że nie. Zaczynają się represje carskiego zaborcy i w tych momentach właśnie ona pokazuje na co ją tak naprawdę stać. Postanawia otworzyć się na ludzi i dołącza do podziemnego seminarium nauczycielskiego i bez zastanowienia rusza z pomocą represjonowanym unitom. Gdy zaczyna opiekować się małym półsierotą, odkrywa w sobie pokłady macierzyństwa. Te i inne przygody czekają na naszą bohaterkę. Czy w tym trudnym dla wszystkich czasie spotka swoją miłość? 

 



Nie czytałam historii Antoni, ale śmiało mogę stwierdzić, że w niczym mi to nie przeszkadzało. Być może podczas czytania tej części dowiedziałabym się dalszych losów wcześniejszej bohaterki, ale moja uwaga była skupiona tylko na Cecylii i wystarczyło mi to w zupełności. 

Historia Cecylii i jej sąsiadów toczy się swoim tempem. Raz akcja zwalnia, a raz przyśpiesza. Nie przeszkadza to oczywiście w niczym, wręcz przeciwnie, pomaga rozkręcić uwagę czytelnika i czasami go zaskoczyć. Życie mieszkańców i naszej bohaterki pochłonęło mnie już od pierwszych stron, zainteresowało mnie tło historyczne i związane z tym problemy. Klimat tamtych lat został wspaniale opisany. Gwara oraz język rosyjski jest bardzo często używane, przy czym przypisy na dole, pod tekstem, pomagają zrozumieć poszczególne słowa. 

 

 „- Na ganku pojawiła się młoda Wenclowa. - Bulion jest, udka z kogutka i greczuchy z gryczanej mąki. Prosiemy bardzo.”

 

Podczas zagłębiania się w treść, poznajemy sąsiadów Cecylii i poznajemy ich plastycznie opisaną charakterystykę. Każdy bohater ma ciekawą osobowość i wyróżnia się na tle innych. Obserwując ich codzienność, zyskujemy sporą dawkę informacji o tradycji regionalnej, o tutejszych potrawach czy zwyczajach świątecznych. Doświadczenia poszczególnych ludzi pokazują nam ich zmiany. Nasza bohaterka również z nieśmiałej dziewczyny zmienia się w odważną kobietę.  W tle problemy historyczne, a obok tego wszystkiego miłość i tęsknota, strach i obawa o życie najbliższych. Uwiodła mnie ta wielorakość.

Polecam!


 








piątek, 9 kwietnia 2021

„Trogirskie wakacje” Hanna Dikta - RECENZJA PRZEDPREMIEROWA - PATRONACKA

 Znacie powieści pisane przez tę autorkę?

Ja przeczytałam dwie wcześniejsze i jestem zachwycona stylem pisania Pani Hani. Jej książki są wciągające i psychologiczne. Posiadają w sobie olbrzymi ładunek emocji. 


Autorka zabiera nas latem do Trogiru, miejscowości w Chorwacji. Byłam tam osobiście, zatem z przyjemnością pospacerowałam sobie ścieżkami razem z bohaterką. Bardzo miłe to były wspomnienia. 

Olga, mama Natalii, wraca do tego samego pensjonatu, do tego samego pokoju w chorwackiej miejscowości, w którym rok temu spędziła urlop z córką. Tym razem przyjechała sama. Ma w planach pożegnać się ze wspomnieniami i zakończyć swoje życie. Zastanawiacie się dlaczego? Co takiego wydarzyło się przez ten rok, że taka zmiana w zachowaniu naszej bohaterki? Przyjechała tutaj, by zrozumieć zachowanie córki. Czy masa pytań bez odpowiedzi znajdzie swoje wyjaśnienie właśnie tutaj? Czy to w tej miejscowości wydarzyło się coś, co zmieniło bieg życia dwóch kobiet?

Gdy razem z bohaterką poznajemy Martina, młodego Chorwata, z którym zeszłego lata kilka wieczorów spędziła Natalia, coś zaczyna się wyjaśniać. Powoli odnajdują się tajemne tropy i krok po kroku odkrywamy, jak doszło do tragedii, która spotkała dziewczynę. 




Znając pióro autorki, zdawałam sobie sprawę, że będzie to dobra lektura, bo nie stroni ona od ciężkich tematów i  lubi zagłębiać się w psychologii, tak było i tym razem. „Trogirskie wakacje” nie jest łatwą książką. Dzięki prostemu stylowi, jakim posługuje się autorka, powieść tę czyta się szybko, ale przy treści trzeba być już skupionym i w pełni otwartym na nowe tropy, które krok po kroku podsuwa nam pani Hanna. Historia naszej bohaterki jako matki zmusza nas do czegoś istotnego, mianowicie, do przeanalizowania swojego zachowania wobec dziecka. Czy jesteśmy nadopiekuńczymi matkami? Czy nasze dziecko ma odrobinę wolności i nie musi być pod wieczną kuratelą? Czy ufamy mu, a ono ufa nam? Czy obserwatorzy obok mogą przypiąć nam łatkę z napisem - Rodzic, który kocha za mocno?

 „Jeśli pragniemy kogoś zobaczyć, zobaczymy go. Chód obcego człowieka zamieni się w chód bliskiej nam osoby, sylwetka wcale nieprzypominająca tamtej sylwetki nagle stanie się do niej łudząco podobna.”

 

 Jest to jedna z tych powieści, które pozostawiają czytelnika zaangażowanego w historię, poruszając najczulszą strunę w sercu matki. Jest to opowieść o poranionej emocjonalnie kobiecie, która zbyt mocno integrowała się uczuciowo z własną córką. Dopiero gdy Olga spotyka osobę, która przeżyła podobną tragedię, uzmysławia sobie, że można dalej żyć, że własna śmierć nie jest jedynym rozwiązaniem.

Autorka stworzyła historię, która mną całkowicie zawładnęła. Oczarowała opisami Chorwacji i przejęła tragedią głównej bohaterki. Współczułam Oldze, było mi jej żal, gdyż sama nie wiem, jak bym postąpiła, czy nie miałabym podobnych uczuć. Z zaangażowaniem śledziłam jej skomplikowane życie i tropy, które pojawiały się powoli. Jest to na pewno powieść nieprzewidywalna i intrygująca.

Polecam!





czwartek, 8 kwietnia 2021

„Maria. Dziewczyna z kwiatem we włosach ” Sawicka Wioletta RECENZJA PATRONACKA

Uwielbiam powieści pisane przez tę autorkę. Mają w sobie wszystko to, co lubię w książkach - tło historyczne, bohaterowie z zarysem psychologicznym i życiowe zakręty, które pokazują, że nic w życiu nie jest nam dane raz na zawsze. 

Maria to trzecia część serii, którą mój blog objął patronatem medialnym i z której jestem szalenie dumna. Za każdym razem autorka pokazuje nam, że kobiety wcale nie są słabą płcią, wręcz przeciwnie, to właśnie my, kobiety, jesteśmy niezłomne i potrafimy po najgorszym życiowym zawirowaniu podnieść się i żyć dalej.

 

 „Kobiety są fundamentem życia. A najmocniejsze fundamenty powstają z miłości, nie z kamieni. Umacniane wiarą i nadzieją przetrwają każdą zawieruchę. Może trochę okaleczone, ale przetrwają.”

 

Wioletta Sawicka tym razem zabiera nas do roku 1933, gdzie pojawiają się początki Trzeciej Rzeszy. Przenosimy się do Königsberga, gdzie nasza bohaterka Maria, córka poważanego dyrektora szkoły, wychowana po niemiecku, niewiele pamięta z czasów, gdy była małym dzieckiem. Jej ojciec, Joachim von Lauen, wywiózł ją z Polski, gdy miała zaledwie cztery lata, musiał zmienić jej i swoją tożsamość. Teraz Marynia ma dziewiętnaście lat i jest piękną kobietą, podobną do swojej matki Oleńki. Dopiero gdy niemiecki oficer składa jej ofertę małżeństwa, sprawy związane z jej rodziną wychodzą na jaw. Klaus von Hoffenberg staje się zagorzałym nazistą i życie pod jednym dachem z Polką zaczyna mu przeszkadzać. Ojciec Marii na łożu śmierci prosi ją by ta wyjechała do Królewca, w jej rodzinne strony. 

Niemcy zaczynają być pod władaniem szalonego Adolfa Hitlera i nastaje trudny czas dla wszelkich mieszanych ras. Zaczynają się ciężkie czasy, pełne nienawiści i okrucieństwa. Jeśli lubicie tło historyczne, to pochłoniecie tę powieść. Trudne życie Maryni i jej rodziny wciąga nas niesamowicie, odnosi się wrażenie, że stoimy obok i wspólnie uczestniczymy w niedogodnościach życia. Robiłam sobie przerwy w czytaniu, ponieważ miałam autentyczne poczucie, że wpadłam w tamten świat, świat straszny, okrutny...

 


  „Nie sztuką jest bezsensownie zginąć. Sztuką jest sensownie żyć. Zwłaszcza w tych niebezpiecznych czasach.

Bardzo polubiłam postać Marii, akceptowałam jej wybory i uśmiechałam się, gdy wplatała w swoje włosy kwiat, to taki symbol kobiety silnej i wyróżniającej się. Twardy charakter odziedziczony po Ostojańskich imponował mi i gdybym była obok naszej bohaterki, zaprzyjaźniłabym się z nią. Wspólnie podejmowałybyśmy trudne decyzje, czasami wręcz odważne, zmieniające bieg życia. Wspólnie poświęcałybyśmy się dla innych, bo to nadaje cel i sens życiu. Trzeba pomagać tym, którzy potrzebują i chcą pomocy.

 
„Dla taty wolność i ojczyzna zawsze były ważniejsze od życia. Dla moich braci również. Nie dziw się, że nie potrafię siedzieć z założonymi rękami.

„Maria. Dziewczyna z kwiatem we włosach ” to piękna i wzruszająca historia. Pokazuje ona nam, jak ważne jest wychowanie w rodzinie, w której walczy się o swój kraj i zrobi wszystko, by wyzwolić się z ataków nieprzyjaciela. Pokazuje również, jak ważna jest nadzieja  i siła, by dążyć do celu. Każda postać, która przewinęła się w tej historii, jest ciekawie nakreślona, a tło warunków życia to uwypukla. Powieść napisana jest bardzo dobrym stylem, wszystkie elementy spójne i zamykające się idealnie w całość, aczkolwiek końcówka zaskakuje, zostawiając furtkę do kontynuowania kilku wątków.



„Obiecał, że wróci, więc wróci. Inni też wrócą. Nie będzie jak dawniej, śmierć cioci i Jeremiego nas okaleczyła, ale kiedyś przyjdzie takie jutro, które osuszy wczorajsze łzy. Ludzie, zamiast nienawidzić, będą woleli kochać, zamiast zabijać, dawać życie. Zamiast płakać, znów zaczną się śmiać. Mój ojciec, który też tam gdzieś nad nami czuwa, pisał, że nienawiść krzyczy, miłość zaś mówi szeptem, bo mieszka w sercu, a ono nie potrzebuje głośnych słów, tylko czułych gestów i kochania. Wierzę, że wróci taki czas i wszyscy, których kochamy...

 

Polecam z całego serca.