Fajne w opowiadaniach jest to, że rozdziały są krótkie i można czytać gdzieś w przerwach w pracy.
Wczoraj zabrałam się za pierwsze opowiadanie, a jest nim „Kompas bosmana Macieja” Karoliny Wilczyńskiej.
Autorka oddała w nasze ręce bardzo ciepłą i mądrą historię.
Klimat mazurskiej przystani pełnej zacumowanych łódek przy pomoście oddaje to, co najpiękniejsze na Mazurach.
Tu nie ma fal, mew i piasku pełnego muszelek. Na Mazurach to właśnie łódki, statki i motorówki szaleją na wodach jezior. Nieopodal zacumowanych łódek i statków znajdują się knajpki z najlepszymi rybami słodkowodnymi, zachęcającymi do rozkoszowania się ich smakiem.
W powieści pani Karoliny również mamy taką knajpkę zwaną Złotą Rybką. To właśnie tutaj znajduje pracę młoda dziewczyna o imieniu Jagoda. Uciekła od bogatego chłopaka, który nikogo nie szanował oprócz siebie. Dostała pracę jako kelnerka i dopiero teraz dostrzegła, jak wygląda praca takiej osoby. Bardzo dużo osób narzeka na obsługę, że długo muszą czekać na zamówione jedzenie. Wystarczy tylko przez jeden dzień zamienić się rolami. Wejść w skórę kelnerki. Nikt z pracujących osób nie jest maszyną, lecz tylko człowiekiem.
„Miał rację i Jagodzie zrobiło się wstyd. Rzeczywiście, gdy chodzili razem do restauracji, traktowała personel jak element wyposażenia. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, jak ciężko pracują. Teraz było jej głupio.”
Ja również poznałam smak bycia obsługą.
Na szczęście nikt mnie tak nie nazwał, może to zasługa tego, że nie pracowałam za ladą w sezonie? A może fakt, że tutaj, gdzie pracuję, nie sprzedaje się alkoholu?
A Wy, jak jesteście na urlopie, denerwujecie się, gdy długo musicie czekać na obiad czy deser?
W tym opowiadaniu występują również inne osoby, pokazują raczej te gorsze cechy człowieka, ale mamy też Bosmana i związaną z nim legendę.
Mazurskie Lato - to nazwa zaniedbanego lokalu, który odzyska swoją dawną sławę i na nowo będzie kusił wczasowiczów. Kto da się uwieść legendzie i zdecyduje się na wczasy w mazurskich rejonach?
Powiem Wam, że te krótkie historie spodobały mi się na tyle, że z przyjemnością zabrałam się za kolejne.