poniedziałek, 7 września 2020

„Zanim zamkniemy drzwi” Elżbieta Jodko-Kula — RECENZJA PATRONACKA

Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i myślę, że nie ostatnie. Bardzo lubię psychologiczno - obyczajowe historie pokazujące życie normalnych ludzi. A ona chyba właśnie takie książki pisze. 

Opowieść o rodzinnych tajemnicach, trudnych emocjach i rozliczeniach z przeszłością. 

Od pierwszych stron książki wpadamy z niezapowiedzianą wizytą do domu Olgi i Karola i jesteśmy świadkami ich życia. Nie jest to usłane różami życie, bardziej skłoniłabym się do określenia, że kolcami. Oboje są na emeryturze i zaczynają na siebie dziwnie działać, może dlatego, że Olga jest pełna werwy i życia, ale jednocześnie ciągle marudzi i narzeka, a jej mąż to spokojny człowiek, któremu nic nie przeszkadza. Karol ostatnio skarży się  na problemy z oddychaniem i krążeniem. Szybko się męczy i ma duszności. Do lekarza nie kwapi się iść, bo i po co? Samo przyszło, samo przejdzie. Przygnębiony jest również upływającymi chwilami, życiem, które przelatuje mu przez palce. Czuje się samotny i niedoceniany, wręcz odtrącony przez małżonkę. Czy są ku temu jakieś powody? Agresja, jaka jest w Oldze czasami urasta do olbrzymich rozmiarów i dopiero z czasem dowiadujemy się, co było jej przyczyną. Żal do męża jest tak silny, że niszczy cały ich związek. Dlaczego Karol tkwi w takiej relacji? Co takiego zrobił, że pozwala żonie na takie traktowanie? Codzienne wojny prowadzone przez kobietę doprowadzają go do furii, ale pozwala jej na to. Dlaczego?

 „Zresztą w kłótniach matki z córką trudno było znaleźć głębszy sens. Czasem próbował coś z tego zrozumieć, ale w końcu doszedł do wniosku, że to, co odbywa się w ich domu, jest tylko odwieczną przepychanką rodzica z dorastającym, ćwiczącym życiowe role dzieckiem.”

Gdy poznajemy Martę, ich jedyną córkę, zauważamy, że ona jest całym sercem za ojcem. Kłóci się natomiast z matką. Kobiety nie potrafią normalnie rozmawiać. Gołym okiem widać, że jest to córeczka tatusia i przepada za jego towarzystwem. Rozgoryczenie matki za każdym ich spotkaniem jest jeszcze większe. Poczucie krzywdy, że zostaje przez tych dwoje odtrącona, wzrasta. Powinna być kochana przez męża i córkę, a stają się sobie coraz dalsi, obcy. Dlaczego tak się w tej rodzinie dzieje? Dlaczego pozwalają na takie traktowanie siebie? Czy nie mogą wzajemnie się wspierać, tylko obrzucać niepotrzebnymi słowami? Co takiego stało się w przeszłości, że tak naprawdę tej rodziny nie ma, to tylko ułuda, maska dla innych?





Autorka napisała wspaniałą historię pokazującą psychologiczny aspekt relacji matka — córka, ich konflikt, który zaczął się bardzo dawno i nie widać jego końca. Również na pierwszym planie mamy nieporozumienie, przedstawienie, jakie zostało odegrane przed córką przez jej rodziców. Wspólnie z autorką analizowaliśmy zachowanie małżeństwa, zaczęliśmy od uczuć, bo od tego zaczyna się związek, a dopiero potem dochodzi bycie rodzicem. Sprawy wypalania i irytacji małżeńskiej mają głębsze dno. No bo przecież coś nie bierze się z niczego, a na to, jak jesteśmy traktowani, pracujemy przez lata. Tak samo jest z zaufaniem.
Tylko czy ciągłe wracanie do przeszłości, wypominanie wiecznie błędów młodości, to sposób na życie? Na przykładzie tej rodziny widzimy, że to powoli, lecz systematycznie niszczy wszystkie uczucia i dobre relacje. Może lepiej odciąć grubą kreską wszystko to, co było wcześniej, wybaczyć i zacząć wszystko od początku? Tylko czy tak się da? 

„Zanim zamkniemy drzwi” to lektura, która na pewno zostanie długo w pamięci, długo będzie siedziała w naszej głowie, niczym drzazga, i dopominała się analizy. Bardzo wiele rodzin żyje w podobnych schematach i nieświadomie je powiela. Temat jest mocny, ale potrzebny. Bo najprościej jest zamknąć drzwi i wyjść, zostawiając skłóconych w środku. Wrócić i udawać, że wszystko jest ok. Na pewno nie jest to powieść banalna. Dotrze do osób, które zobaczą tutaj siebie, swoje problemy i uwierzą, że jednak można żyć inaczej, a swoje relacje naprawić. Życie w każdej chwili można zmienić i tylko od nas zależy, kiedy zrozumiemy swój błąd i postanowimy coś zrobić. Książka trudna, ale pochłania się ją stosunkowo szybko.
Polecam!




9 komentarzy:

  1. Właśnie przed chwilą również opublikowałam na blogu recenzję tej książki. Moje odczucia po jej lekturze są bardzo podobne.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie dzieki takim normalnym ludziom można odnależć czastke siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie książki, które na długo w pamięci czytelnika.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. To może być książka dla mnie. Z przyjemnością po nią sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam już jedną recenzję tej książki i przyznam, że bardzo mnie zaciekawiła 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa, ja aktualnie zaczytuję się w prozie amerykańskiej ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa recenzja, zachęcająca do sięgnięcia po książkę. Relacja matka- córka brzmi bardzo znajomo. Z przyjemnością przeczytam tę powieść 💗

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię takie życiowe książki, niejednokrotnie wymuszają głębszą analizę naszego życia, wejrzenia w głąb siebie, dając inspirację do rozwiązania własnych problemów. Chętnie przeczytam książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię opowieści o rodzinnych tajemnicach

    OdpowiedzUsuń