Opowieść o dniu, w którym świat, jaki znamy, przestał istnieć. I o wszystkim, co zdarzyło się potem.
To prawda, świat, jaki do tej pory znaliśmy, przestał istnieć. Już nic nie jest takie, jakie kiedyś było.
Poznajemy Oliwię i Marcello, kiedy wyjeżdżają na długo wyczekiwany urlop. Nic nie zapowiadało katastrofy, która nadeszła po cichu i niespodziewanie zaskoczyła wszystkich.
Zakochana para wraz z pozostałymi przyjaciółmi korzysta z zimowej aury w Dolomitach. Na taki relaks każdy czeka, zwłaszcza lekarze, którzy mogą na chwilę oderwać się od natłoku zajęć. Czy ktoś mógł spodziewać się tego, co zaraz wybuchnie? Bo oto właśnie nadchodzą czarny chmury i to nad całym światem. Jedna wiadomość, która zrujnuje życie ludziom. Tajemniczy wirus z Wuhan pokonuje granice kontynentów i rozprzestrzenia się po całym świecie. I to z prędkością światła.
Wszyscy mężczyźni zebrani w gronie przyjaciół podejmują decyzję o powrocie do rodzinnych domów i do swojej pracy. Każde ręce lekarzy są potrzebne. Od razu wpadają w wir szaleństwa i ich życie krok po kroku zaczyna przypominać piekło. Bo kiedy większość ludzi zamyka się w domach, by nie zarazić się lub nieświadomie nie rozsiewać wirusa, oni pracują ciężej niż zwykle i to w samym centrum zakażeń. Cały personel szpitali w pełnej gotowości.
Przyjaciele naszej
pary bohaterów są rodzicami niepełnosprawnego dziecka i dla nich, jak i
dla Sari ten czas stanie się wyjątkowo trudny. Każde chore dziecko,
które przez chorobę walczy o życie, w piekle pandemii, jest wybitnie
wystawione na celownik. Walka rodziców o chore dziecko jest godna
podziwu. Tata Sari, lekarz cały czas pracujący w szpitalu, przenosi się
do altanki w ogrodzie, by chora córka nie miała z nim kontaktu. Nie
rozmawia z córką ani z żoną, bojąc się o nich. Jedynym środkiem ich
komunikacji są listy lub patrzenie na siebie przez szyby w oknie.
O tym wszystkim, co się dzieje wśród przyjaciół, dowiadujemy się od Oliwii, którą to Marcello wywiózł do swojej babci — Eleny Rossi — do Toskanii. Tutaj, z dala od zgiełku i pandemii opowiada nam swoją historię. Kobieta przekazuje nam wiadomości od przyjaciół i opisuje swoją tęsknotę, samotność i obawę przed tym, co może spotkać jej narzeczonego. Dzięki niej poznajemy zmartwienia i małe radości, które spadają na jej znajomych oraz poznajemy stronę internetową, którą bardzo często śledzi nasza bohaterka. Na stronie pojawiają się listy, które wlewają w jej zbolałe serce nadzieję. Czytamy w listach o małych drobnych, aczkolwiek dobrych i bardzo w tych czasach potrzebnych uczynkach, to wszystko wlewa w serce iskrę radości, momentami również przeraża, ale całość krzepi. Oliwia również wspomina swoje szczęśliwe momenty z Marcello. To właśnie w tym momencie poznajemy ich wycieczki, pełne miłości i oddania. Opisy są tak realistycznie przedstawione, że momentami słyszałam szum fal, razem z nimi płynęłam gondolą i czułam promienie słońca na własnej skórze.
Autorka będąca z zawodu również lekarzem opisała historię tego piekła na przykładzie młodej pary. Pary, która zamiast cieszyć się wspólnym szczęściem, musiała skrócić swój urlop, ponieważ świat zaczynał się zmieniać. Na pewno nie takiego odpoczynku spodziewali się nasi bohaterowie. Miał być spokój i radość, a z każdej strony wiało grozą i dramatem, jaki zaczynał rozgrywać się na oczach każdego.
Bo to, co tutaj spotkamy, to prawdziwe ludzkie dramaty, nie tylko lekarzy, ale i ich rodzin, rodzin pacjentów chorych i podejrzanych o wirusa. Wszystko jest pokazane takim, jakie było, bez lukru i ubarwiania, bo nie o koloryzowanie tutaj chodzi. Akcja książki rozgrywa się na przełomie kilku tygodni i dzieje się w kilku miejscach naraz - Toskania, Bergamo, Drezno, Wenecja oraz Wrocław. Właśnie tu działo się największe piekło. Emocje wszystkich bohaterów, tych pierwszo-, jak i drugoplanowych są ogromne. A emocje czytelnika? Ja płakałam, kręciłam głową i nie dowierzałam, śmiałam się i cieszyłam jak dziecko z drobnych chwil radości.
„W piekle pandemii” to przepiękna historia ukazująca ogrom pracy lekarzy na pierwszej linii ognia. To absolutni bohaterowie naszych czasów! Dopiero w takich sytuacjach zdajemy sobie sprawę, że to wyjątkowi ludzie. To oni ratują życie, narażając własne.
Rewelacyjna powieść, którą powinien przeczytać każdy. Polecam.
Pandemicznych tematów mam aktualnie dosyć
OdpowiedzUsuńNa ten moment książka ta nie znajduje się w kręgu moich zaingteresowań.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jak wiesz kochana czytałam tę książkę i w 100% się z Tobą zgadzam. 😊
OdpowiedzUsuńTemat na czasie...
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, a tylko mnie utwierdziłaś w tym że muszę ja przeczytać, mam nadzieję że już niedługo.
OdpowiedzUsuń