Seria „Magia ukryta w kamieniu” sprawiła, że zapomniałam o całym świecie, poza tym występującym w książkach. Cała trylogia to majstersztyk.
Czy byłam zadowolona z pozycji, która otwiera kolejny cykl „Wszystkie nasze chwile”? Byłam, i to bardzo.
Jest to już całkiem inna historia niż jej poprzedniczki, ponieważ tam były elementy fantastyki, tutaj to czysta obyczajówka, ale również fantastycznie napisana.
Poznajemy Weronikę, która, wydawać by się mogło, prowadzi szczęśliwe życie. Niby jest szczęśliwa, zadowolona z życia, ale los jej nie szczędzi przykrych chwil. Jest jedyną spadkobierczynią fortuny dziadka, pana Skarbiewskiego. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym i została wychowana przez niego. Zdradzona przez narzeczonego, stara się unikać wszystkiego, co związane jest z miłością. Po śmierci dziadka wraca do rodzinnego domu na wieś, a obok niej jak zawsze kroczy przyjaciółka, a zarazem współlokatorka — Milena Bielska. Być może śmierć najważniejszej osoby w życiu Weroniki nie była przypadkowa. Za dużo tajemnic kryje się za tą sprawą i za dużo niedopowiedzeń. Okazuje się, że starszy pan skrywał jakąś tajemnicę, która rzuca cień na jego i jej życie. Splot wszystkich zdarzeń, jakie nastąpią, sprawi, że nasza bohaterka przestanie wierzyć ludziom, którym do tej pory bezgranicznie ufała, a to wszystko za sprawą tajemniczego listu, który zostawił dla niej dziadek.
„Można mieć wszystko, a jednocześnie nie mieć nic. Bo bliskości drugiego człowieka nie da się zastąpić niczym innym.”
Czy w całym tym galimatiasie pomoże jej pracownik dziadka, syryjski uchodźca Jusaf? Czy jemu będzie mogła zaufać? Czy to właśnie on sprawi, że serce naszej bohaterki otworzy się od nowa na miłość? A może przez niego życie Weroniki stanie się najgorszym koszmarem? Czy przyjaciółka Milena okaże się wartą zaufania osobą?
Autorka w świetny sposób pokazała nam wątek religijny oraz kulturowy. Poznajemy mentalność ludzi z małej miejscowości i ich tolerancję, lub jej brak, wobec legalnych emigrantów z Syrii. Czytając, nie mogłam uwierzyć, jak okrutni bywają ludzie, że zamiast pomagać, plują pod nogi innym, potrzebującym wsparcia. Bo to właśnie oni lepiej wiedzą, po co tak naprawdę przyjechali do nas, do Polski ludzie potrzebujący azylu. Wiele Polaków emigruje z naszego kraju i czym oni się różnią od Syryjczyków?
Nie ma różnicy między polskimi emigrantami a emigracją ludzi z Syrii. Nawet jeśli jest, to na pewno działa na naszą niekorzyść, bo my nie emigrujemy z kraju ogarniętego wojną, nie uciekamy spod broni fanatyków. My robimy to raczej z rozsądku, a nie strachu. Dlaczego tak ciężko jest nam zaakceptować ich i dać im pomoc? Dlaczego tak łatwo przychodzi nam oceniać innych? Przecież to tacy sami ludzie jak my.
Autorka zyskała u mnie bardzo dużo właśnie tym wątkiem. Niby obyczajówka, ale z wielką siłą przesłania.
Jest to również powieść pełna tajemnic. Czytelnik od samego początku jest zaintrygowany wynikiem wydarzeń, jakie następują po sobie, i czuje, że to jeszcze nie koniec. Cały czas coś się dzieje, tempo akcji nie zwalnia nawet na chwilę. Bohaterowie wykreowani są świetnie. Realni, można się z nimi utożsamiać i wczuć w konkretne sytuacje. Nasza bohaterka podczas swoich przygód przeszła ogromną zmianę. Z cichej i spokojnej dziewczyny zmieniła się w pewną siebie spadkobierczynię przetwórni. Podziwiałam w niej tę przemianę. Kibicowałam jej z całego serca.
„Życie to ciągłe wybory i stawianie czoła przeciwnościom. Nie sztuką jest się poddać lub zdać na pomoc innych. Najważniejsze, aby mieć odwagę walczyć i nie uciekać, gdy pojawiają się kłopoty.”
„Obca miłość” to historia ukazująca trudną miłość. Miłość do mężczyzny z innym wyznaniem religijnym. Nasza bohaterka nie ma szczęścia w miłości i chyba również w przyjaźni, ponieważ w pewnym momencie następuje taki rozłam jej życiowych dróg, że już nie wiemy, kto jest kim.
W tej powieści naprawdę nie brakuje emocji, intryg oraz szybkiej akcji. Najważniejszą zagadką, którą staramy się wspólnie z naszą bohaterką odkryć, to tajemnica, którą skrywał dziadek. Czy uda nam się odgadnąć ją w tej części?
Jest to bardzo interesująca pozycja, która intryguje, niepokoi oraz przenika, zostając na długo w myślach czytelnika. Książki Katarzyny Grabowskiej mają w sobie to coś, co sprawia, że trudno jest się od nich oderwać i niezaprzeczalnie zasługują na czytelniczy zachwyt.
Czekam na kolejne książki tej autorki.
Mam tę książkę już na oku, dlatego cieszy mnie jej pozytywna recenzja.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Bardzo zainteresował mnie ten wątek religijny i kulturowy.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta książka i mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć. 😊
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, ale dzięki Tobie zakupiłam właśnie tę książkę 💗
OdpowiedzUsuńPrzebywam przez ostatnie miesiące właśnie na wsi, jak zacznie się dyskusja o zagraińczykach to muszę wychodzić. Nie jestem w stanie znieść ile jadu wylewają. Więc pewnie łatwo wczuję się w klimat książki.
OdpowiedzUsuńNie znałam wcześniej tej autorki. Lubię książki, od których ciężko się oderwać i które na długo pozostają w pamięci, więc na pewno przeczytam tę książkę 😊
OdpowiedzUsuńGratuluję patronatu, ale mimo zachęty po ksiązkę raczej nie sięgnę. Właśnie wykopuję się w ogromnego dołka czytelniczego (tylko 1 książka w maju!) i mam tyle zaległości, że głowa boli...
OdpowiedzUsuńCiekawe, jakie będzie zakończenie tej wspaniałej powieści -
OdpowiedzUsuńbo tak ją oceniasz. Jaką tajemnicę skrywa dziadek?
Jak potoczy się życie intymne bohaterki? Zadajesz wiele intrygujących pytań :)
Chętnie sięgnę po ten tytuł, bo tematyka jest mi bliska. Wychowywałam się w małej wsi i doskonale przekonałam się jak ludzie z małych miejscowości potrafią być okrutni wobec kogoś kto ma szerszy światopogląd.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zapisać aby ją kupić, bo bardzo mnie zaciekawiłaś nią:)
OdpowiedzUsuńPrawda ludzie potrafia być okrutni. Fajnie się zapowiada książka.
OdpowiedzUsuń