Poznajemy Idę, która jest bezdzietną architektką. Cały czas czuje się młodo, ale zaczyna coraz częściej myśleć o macierzyństwie. Rozważa je, chociaż nie ma stałego partnera. Wybiera się na urlop do rodzinnego norweskiego domku, w którym mają się spotkać z siostrą i mamą, której to planowane są sześćdziesiąte piąte urodziny. Siostra Idy jest w ciąży, czym doprowadza starszą siostrę do jeszcze większego rozmyślania o dziecku.
Tymczasem są wakacje, upalne lato i wspaniałe fiordy, które możemy podziwiać czytając opisy. Ja miałam to szczęście, że widziałam te cudowne zakola wodne i strome skały otaczające wodę, więc bez problemu przeniosłam się w tamte rejony. Chciałoby się tam kolejny raz pojechać i ponownie zastanowić się nad własnym życiem. Idealna sceneria, prawda?
Autorka w rewelacyjny sposób oddaje postrzeganie bezdzietnych singielek w średnim wieku. Bo ponoć po czterdziestce powinniśmy spodziewać się wnuków, a nie dopiero zaczynać myśleć o dziecku. Gorzka prawda wylewa się z rozmowy prowadzonej podczas urodzinowego spotkania. Chyba nikt z biesiadników nie jest szczery co do swoich myśli, odczuć, nie mówi otwarcie, co czuje i tłumione emocje się wylewają. Prym wiedzie Ida, główna bohaterka i narratorka.
Lekko rozczarowałam się zakończeniem, ponieważ spodziewałam się innego, bardziej radykalnego, a dostałam jakby uciętą scenę. Może taki był zamiar autorki, nie wiem. Może szykuje dla nas ciąg dalszy?
Książkę polecam!
Chętnie sięgnę po książkę.
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowania poznaniem tej historii. Szkoda, że końcówka trochę cię rozczarowała.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Z ciekawością przeczytam, choć temat do łatwych nie należy.
OdpowiedzUsuń