środa, 19 sierpnia 2020

„Pensjonat na wrzosowisku” Anna Łajkowska



Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Podobał mi się jej styl pisania i z przyjemnością sięgnę po kolejną część cyklu. 

Poznajemy Basię, Polkę mieszkającą w Anglii. Wydawać by się mogło, że ma wszystko, o czym marzyć może kobieta. Ma dom, trójkę dzieci, kochającego męża, który pnie się po szczeblach kariery, ale czegoś jej brakuje. Nie czuje się spełniona, a tym bardziej szczęśliwa. Zamiast pojechać na wspólny, rodzinny urlop, postanawia pojechać z trzyletnim synem w całkiem innym kierunku niż jej reszta rodziny. Pełna oczekiwań jedzie do małego pensjonatu pośród wrzosowisk. Pragnie odpocząć i nabrać dystansu do otaczających ją wątpliwości. 
Właścicielką pensjonatu jest Charoll, która jest bardzo sympatyczną kobietą i pomaga naszej bohaterce zrozumieć jej odczucia. 

Basia, jadąc na swój urlop, zabiera ze sobą tajemniczą przesyłkę od niedawno zmarłej kuzynki. Mimo, że kobiety nie były w bardzo bliskich relacjach, to właśnie do Basi rąk trafiła tajemnica jej kuzynki. 

Jaką tajemnice przyjdzie odkryć Basi? Czy wrzosowiska ukoją zatroskaną duszę naszej bohaterki? Czy to już wszystkie niespodzianki, jakie szykuje dla niej przewrotny los?




Na początku wspomnę, że okładka książki mnie zaczarowała, a już najbardziej słowo, które działa na mnie niczym magnes, mianowicie wrzosowiska. Uwielbiam te kwiaty, a już polany pełne wrzosów z wielką siłą działają na mnie i moją wyobraźnię. 

Historia Basi zaczyna się spokojnie, miarowo. Poznajemy jej rodzinę i wątpliwości, które otaczają ją z coraz większą siłą. Gdy nasza bohaterka wyjeżdża na wrzosowiska, akcja książki przyśpiesza, sprawiając, że nie można oderwać się od historii, która przytrafiła się kobiecie. 
Nie jesteśmy w stanie oderwać się również od opisów, które są tak plastyczne, że świat otaczający naszych bohaterów, jest prawie namacalny. Szkocki klimat jest wręcz bajeczny. 

Bohaterowie, nawet ci drugoplanowi, są świetnie wykreowani, tacy normalni. Przez to stają się nam bliscy, a już właścicielka pensjonatu, jest niczym cioteczka. Ciepła i życzliwa kobieta.

Życie Basi i reszty rodziny poznajemy z dwóch perspektyw: jej i jej męża. Dzięki takiemu stylowi, wiemy, jak radzi sobie jej druga połówka razem z córkami. Fajnie to autorka wymyśliła. Pomiędzy życiem tej rodziny czytamy jeszcze fragmenty z pamiętnika nieżyjącej już kuzynki. Wszystko razem tworzy spójną całość.  

 „Pensjonat na wrzosowisku” to historia, która wkrada się w myśli czytelnika i zostawia go z kilkoma pytaniami, wątpliwościami. Ja również zastanawiałam się nad swoim życiem, czy ja jestem szczęśliwa? Spełniona? Może też powinnam wyjechać do takiego pensjonatu, do sympatycznej pani właścicielki i dostać kilka fajnych lekcji z życia? Gdy patrzy na nas osoba postronna, widzi całkiem inaczej nasze życie, niż my sami. A może powinnam docenić to, co mam w domu?
Sięgnijcie po tę powieść, warto! 
Polecam!

 





5 komentarzy:

  1. Ja aktualnie mam przesyt takich historii, ale za jakiś czas z chęcią się nad nią pochylę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro historia opisana w książce pozwala także zastanowić się nad swoim życiem, to warto ją przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli do takich refleksji skłania powieść, to na pewno warto ją przeczytać.
    Ciekawe, jak potoczą się losy Basi.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki, które po przeczytaniu skłaniają do refleksji :) Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Po Twojej recenzji z przyjemnością pobede w Pensjonacie na wrzosowisku 💜💜💜

    OdpowiedzUsuń