Film "Wołyń"
"Wołyń"
Premiera w kinach 7.10.16
U Wojtka Smarzowskiego bez zmian. Reżyser wciąż nie boi się
kontrowersyjnych tematów, dalej zgłębia najciemniejsze zakątki ludzkiej
natury oraz nie stroni od pokazywania na ekranie szokującej przemocy.
Niech
poleje się wódka i krew...
Film rozpoczyna się sielskim obrazem wesela i ślubu
siostry głównej bohaterki – Zosi Głowackiej. Długi, bo trwający aż 30
minut, wstęp z jednej strony wydaje się zbyt rozwleczony, ale z drugiej
widz ma okazję poznać panujące kresowe zwyczaje i miejscowy folklor – od
oczepin po weselne zabawy. Mamy więc walki na cepy czy ścięcie warkocza
pannie młodej. Taka ekspozycja ma na celu coś jeszcze – stanowi idealny
kontrast do wydarzeń, które dopiero nadejdą oraz ukazuje złożoną
wielokulturowość. I choć Ukraińcy, Polacy i Żydzi bawią się wspólnie i
piją w najlepsze, to jednak da się już odczuć – a jest rok 1939 –
niepokojące nastroje i rosnące napięcie. Powoli zbliża się potwór na
stalowych nacjonalistycznych nogach.
Zosia wbrew swej woli zostaje wydana (a raczej sprzedana) sołtysowi Maciejowi Skibie, lecz nadal potajemnie kocha Petrę – ukraińskiego rówieśnika. Mamy klasyczny trójkąt.
Potrzeby serca będą musiały ostatecznie zejść na dalszy plan, gdy na
wołyńskich ziemiach zapanuje piekło zgotowane kolejno przez niemieckie
wojska, komunistyczne rządy Rosjan, a w końcu przez czas, gdy sąsiad
będzie czyhał z siekierą na sąsiada.
Oniryczne obrazy przenikają się z porażającymi obrazami krwi i przemocy.
Widz idzie razem z Zosią, przeżywa to, co ona. Jest świadkiem. Nie
potrafi pojąć, jak w ogóle możliwe jest, by nienawiść do drugiego
człowieka, spowodowała utratę człowieczeństwa ("zwierzęta się nie torturują", to ludzie są zdolni do
wszystkiego). Ta opowieść boli...
Na początku filmu na ekranie widnieje cytat, który wstrząsa:
"Kresowian zabito dwa razy – raz ciosami siekierą, a raz przez
przemilczenie. Ta druga śmierć była jeszcze gorsza…".
Ważne, że film
przywraca tę pamięć.
Tu w tym snopku, jest małe dziecko palone żywcem, ku zabawie człowieka?!
Nie wiem czy polecić ten film. Nie mogłam spać po nim, sceny bestialskie i krzyki słyszałam przez sen...budziłam się kilkakrotnie. Czy żałuję, że poszłam na ten film? Nie...
Często oglądam zdjęcia z Wołynia,dobrze że jest taki film i przywraca pamięć.
OdpowiedzUsuńMarcin.
Tak. Czasami film jest potrzebny, by docenić to, co mamy teraz
UsuńMyślę,że w Polsce mimo problemów.Nie mamy żądnej wojny.
OdpowiedzUsuń