„Latawce” Agnieszka Lis
Wydawnictwo - Czwarta Strona
Data wydania - 17 stycznia 2018
Liczba stron - 192
Kategoria - Literatura współczesna
Agnieszka Lis — Z wykształcenia pianistka i dziennikarka.
Uwielbiam książki tej autorki.
Są pisane przez życie.
Tym razem autorka oddała w nasze ręce cudowną książkę, bo nikt jak ona nie potrafi tak pięknie pisać o skrywanym smutku.
Moim zdaniem „Latawce” to dramat psychologiczny.
Grzegorz - nasz bohater - miał kilka lat, gdy jego ojciec opuścił rodzinę. Przez to odejście ojca nie potrafi poradzić sobie z własnym życiem. Wyprowadzenie się ojca i co za tym idzie, rozpad małżeństwa, jest trudny do zrozumienia przez niego. Grzegorz został z matką i zmienia się z miesiąca na miesiąc. Tracąc strukturę rodziny, traci też bazę dla właściwego rozwoju. Pozbawiony tej struktury doświadcza chaosu i zachwiania poczucia bezpieczeństwa oraz poczucia odrzucenia. W szkole zaczynają się z nim problemy, a jego świat nabiera czarnego koloru. Zaczynają się również przygody z narkotykami.
Ojciec był dla Grzegorza mistrzem i autorytetem, matka zaś jest łatwowierną i uległą kobietą.
On przekracza kolejne granice, a matka wybacza mu kolejne błędy. Czy nieświadomie zgadzająca się na wszystko matka nie doprowadza go na krawędź rozsądku?
Czy to wszystko doprowadzi do tego, że matka straci kontrolę nad buntowniczym synem?
Czy wydarzy się coś, co wpłynie na młodego, szukającego swojej drogi człowieka? Czy zrozumie, że droga, jaką obrał, nie jest tą właściwą? Chroniony przez nadopiekuńczą matkę musi wydorośleć i zmądrzeć, a to samo w sobie jest wielkim wyzwaniem. Czy mu się uda?
Tę książkę oceniłam bardzo wysoko, ponieważ jestem nią oczarowana.
Wydawać by się mogło, że jest to książka o wspomnieniach i dzieciństwie, bo z tym nam się raczej kojarzą latawce. Jak pisałam wyżej, dla mnie jest to dramat psychologiczny. Dramat rodziny i wołanie dziecka o pomoc.
Przekaz tego dramatu jest tak oczywisty i tak bolesny, że czytając, boli serce. Ta historia wzrusza i siedzi w głowie, sprawiając, że niejednokrotnie nie dowierzamy zachowaniu matki. Jak można być tak nadopiekuńczą osobą? Mówi się, że nadopiekuńczość matki to nie miłość a egoizm. Zgadzam się z tą teorią.
Chroniczna złość może być szkodliwa dla organizmu. A u naszego bohatera od małego rosła złość do matki i do ojca. Doprowadziło to do poważnych schorzeń.
Gniew to szalona siła, która może być destrukcyjna.
Ta książka momentami szokuje i zabiera czytelnika w najciemniejsze kręgi ludzkich umysłów.
Jest to powieść rewelacyjna pod każdym względem. Opowiada o życiu i skutkach wyrywania się na wolność.
Nadzwyczajna atmosfera towarzyszy lekturze od pierwszej do ostatniej strony. Jest napisana specyficznym i nietuzinkowym językiem (dialogowym), do którego ciężko jest się przyzwyczaić, ale istota i sens przekazu wszystko tłumaczą.
„Latawce” to wstrząsająca i poruszająca powieść, w której autorka z estymą pokazała nam, jakie są skutki braku akceptacji sytuacji, gdy w rodzinie następuje rozwód, oraz nieustannego poszukiwania wolności.
Za możliwość przeczytania tej niezwykłej książki dziękuję Wydawnictwu
Myślę,że to książka idealna dla mnie. Mam w planach jej lekturę.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa fabuła. Powieść raczej psychologiczna.
OdpowiedzUsuńZ tego, co piszesz, wynika, że warto ją przeczytać :)
Pozdrowienia :)
Mam w planach tę książkę. Bardzo cenię sobie prozę autorki.
OdpowiedzUsuńPolskie autorki mogłyby sie bardziej wysilic i napisać cos monumentalnego jak Tokarczuk swego czasu , bo takich nowelek to cała masa. Aż cieżko to powieścią nazwać a raczej opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czasami nie trzeba więcej treści. Wystarczy, że przekaz jest bardzo mocny.
UsuńCzasami są książki bardzo obszerne, gdzie połowa tego to opisy itp.
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale chętnie to zmienię i sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o tej autorce słyszałam, ale do tej pory nie miałam okazji sięgnąc po książkę jej autorstwa. Ta powieść wydaje się być interesująca głownie ze względu na problematykę, jakiej dotyczy, więc być może za jakiś czas się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Dzień dobry z nowa recenzją!
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam autorki, ale recenzja baaardzo zachęcająca!
Pozdrawiam serdecznie
M.
Nie czytałam nigdy żadnej książki autorki, ale swoją recenzją mocno zachęcasz :) Choć zwykle wybieram nieco grubsze powieści.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo mnie zaciekawiła i nie wykluczam że sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńKSIĘGOZBIÓR
"Pozytywka" zrobiła na mnie dobre wrażenie a "Karuzela" zachwyciła, więc i tę książkę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory zachwycona jestem "Karuzelą" tej autorki.Czytałam także 3 inne książki.Na tę o której piszesz też mam ochotę i już się rozglądam.
OdpowiedzUsuńMnie pierwsza powieść, którą przeczytałam tej autorki bardzo rozczarowała. Ta mnie jednak intryguje więc chyba dam jej szansę ;) Prześliczna okładka (w końcu coś bez twarzy) :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej Autorki, ale tyle już o niej słyszałam, że czas nadrobić te zaległości...
OdpowiedzUsuń