środa, 17 kwietnia 2019

„Obcy powiew wiatru” Magdalena Majcher




Cykl - Saga nadmorska (tom 1)
Wydawnictwo -  Pascal
Data wydania - 4 kwietnia 2019
Liczba stron - 400
Kategoria - Literatura współczesna



Wzruszająca opowieść inspirowana losami tysięcy Kresowiaków, którzy z dnia na dzień utracili coś o wiele cenniejszego niż majątek – spokój i miejsce do życia.


Magdalena Majcher  to jedna z tych autorek, której książki polecę każdemu niezależnie od wieku. Jej powieści wzruszają, momentami pozbawiają tchu, ale są też momenty, że można się uśmiechnąć; zamknąć książkę i odetchnąć z satysfakcją, że spędziło się cudowne chwile w odległej przestrzeni literackiej, do której zaprosiła nas autorka.

W nasze ręce trafia pierwsza część nadmorskiej sagi. 
Losy bohaterów będą rozgrywać się na przełomie lat 1939 - 1949. Czyli najgorszy okres dla Polaków i ludzi przebywających na terenach, z których zostali przesiedleni. 

Główną bohaterką w tej części jest Marcjanna Zielczyńska. Poznajemy ją w momencie, gdzie zauważa ona u siebie przemijającą młodość oraz siatkę drobnych zmarszczek. Wspomina swój rodzinny dom, a nawet dwa domy. Pierwszy miała u dziadków, którzy mieszkali na wsi i posiadali spore gospodarstwo w Woli Ostrowieckiej. Razem ze wspomnieniami o domu przychodzą kobiecie na myśl zapachy i smaki. Drugi dom, ten u rodziców w Lubomlu i szczęśliwe tam dzieciństwo.
Była szczęśliwą dziewczyną, zarówno u dziadków, jak i w rodzinnym domu. Szczęście jej nie opuszczało do momentu nadejścia wojny. Wtedy to sielankowe życie nastolatki zamieniło się w strach. 
Wcześniej Ukrainiec był jak brat, ale gdy nadeszła okupacja rosyjska, już niekoniecznie bywali przyjaciółmi. Poprawne stosunki Polaków z Ukraińcami zmieniły się diametralnie i wyczuwalny jest oddech zagrożenia.

Śledząc codzienne perypetie naszych bohaterów i tego, co działo się obok nich, odczuwalne jest oczekiwanie na najgorsze. Świat, który znała Marcjanna, przestaje istnieć. Dziewczyna wraz z rodziną musi opuścić swoje rodzinne strony i wyruszyć w podróż w nieznane. Czy tam odnajdzie spokój i przetrwa najgorszy okres w historii Polski? Czy uda jej się uniknąć miejsca opanowane przez bandy, w których to w bestialski sposób traktowali ludzi? Czy wspomnienia piekła na ziemi będą jej towarzyszyć przez resztę życia? 




Szanuję tę autorkę i składam jej wielki pokłon za to, co zrobiła z historią Wołynia. Pokazała fragment wielkiej historii, która zdecydowała o życiu większości Polaków mieszkających na Kresach. Napisała ona nostalgiczną i przejmującą opowieść o świecie, którego już nie ma.


Magdalena Majcher bardzo skrupulatnie przygotowała się do podejmowanej tematyki, co zaowocowało realistyczną i interesującą fabułą. Oddała nam historię bardzo wartościową pod względem dokumentalnym. Jej bohaterowie nakreśleni zostali jak żywi. Mieliśmy możliwość przyjrzeć się ich pracy, jak organizowali wesela, święta, czy po prostu poznawali się nawzajem. Ci ludzie, nasi bohaterowie, w pewnym momencie stracili wszystko, bo taki mieli kaprys Ukraińcy, a mimo tego podnieśli się, dali radę żyć dalej. 

Stopniowe nabieranie tempa i napięcia już od pierwszych stron sprawia, że przez książkę się płynie. Ja robiłam sobie przerwy, ponieważ nie dawałam rady, łzy leciały mi po policzkach. Czytając, odczuwałam również cały wachlarz emocji; rozczulałam się, śmiałam, płakałam i byłam wściekła, na samym końcu nienawidziłam i cierpiałam. Krwawiło moje serce, widząc obraz przedstawiony przez autorkę. A opisywać obrazy to ona potrafi. Robi to tak plastycznie, że nie tylko widać obrazy, lecz nawet czuć zapachy. 

Takie historie są potrzebne. Dobrze, że autorzy nie boją się wyzwań i podejmują się trudnego tematu, jakim jest pisanie o ludziach wojny. O wysiedleńcach, którzy z dnia na dzień stracili całe dorobki, majątki, jakich dorabiali się poprzez pokolenia. Mogli zabrać tylko najważniejsze rzeczy i tułali się po obcych miejscach w koszmarnych warunkach. 

 Jest to naprawdę wspaniała książka. Tragiczna, momentami przerażająca, ale i bardzo potrzebna. Pamięć o tych ludziach, o tym, co zgotował im los i co wycierpieli, powinna do nas wracać.

 „Obcy powiew wiatru” to powieść, obok której nie przejdzie się obojętnym. Na długo zostanie w sercu i umyśle czytelnika, nie tylko ze względu na treść, ale i dojrzały, literacki styl.  To mogę Wam zagwarantować.

Polecam!




21 komentarzy:

  1. Ciekawa recenzja, ale książka raczej nie w moich klimatach :)
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Juz polecam żonie, kocha taki klimat! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na pewno przeczytam, to tylko kwestia czasu...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobra powieść. Czekam teraz na drugą część.

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o tej książce ale niestety - lata "okołowojenne" to moja pięta achillesowa, nie potrafię o nich czytać bo po kilku stronach przysypiam z nudów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę. A ja natomiast mogę o tych czasach czytać bez końca.

      Usuń
  6. Nie mogłabym przejść obojętnie obok książki tej autorki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Niebawem i ja co nieco napiszę o tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oprócz Twojej pozytywnej recenzji czytałam parę innych bardziej negatywnych, dlatego na ten moment nie czuję się przekonana.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę. Ja jeszcze nie trafiłam na negatywną.

      Usuń
  9. Lubię takie sagi. Nie powinnam być rozczarowana lekturą. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakoś nie przepadam za takimi książkami:/

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak. Na takie pozycje trzeba mieć chęć.

    OdpowiedzUsuń